Nie jest dobrze, ale i nie tragicznie. Z jednej strony do końca ubiegłego roku do systemu jakości HACCP przymierzyła się co 12 firma spożywcza z powiatu mińskiego, z drugiej zaś nie było i nie ma poważnych zatruć pokarmowych

ZaHACCPowani

Ostatnio inspektorzy mińskiego sanepidu znaleźli w sklepach makaron z bakteriami chorobotwórczymi. Wycofano go natychmiast z obrotu na koszt producenta. Niestety, dyrektor Dorota Boruta nie może podać nazwy felernego produktu ani firmy, ponieważ... zabrania tego prawo. Nie przekonuje jej argument, że klienci mogą właśnie się zatruwać, bo przecież nie wiedzą co jedzą. Niestety, w takich przypadkach interes producenta jest ważniejszy, gdyż ujawnienie danych to jej koniec.

Co innego, jeśli dojdzie do zbiorowego zatrucia w szkolnej stołówce, weselu lub innej imprezie. Wtedy skutki ponosi firma cateringowa lub organizator. Lepiej się więc ubezpieczyć od odpowiedzialności cywilnej, by nie doszło do finansowej obstrukcji. Im więcej certyfikatów, tym składka OC niższa, a najniższa, gdy spożywca wdroży system HACCP.
Na razie tylko jeden producent żywności zbliża się do jakościowej doskonałości. Jest nim – według wiedzy sanepidu – firma Mat-pol obsługująca m.in. miński garnizon. U pozostałych zaHACCPowanie sięga tylko 7%.
Najlepiej jest wśród producentów i przetwórców żywności, gdzie na 71 zakładów 16 jest na poziomie ustalania punktów krytycznych (10%). Na samym początku (po kursach) wdrażania HACCP-u (5%) jest 9 z 729 sklepów i hurtowni, 6 z 71 stołówek oraz 4 z 53 pubów i restauracji. W sumie tylko 35 na ponad 1200 nadzorowanych przez sanepid obiektów (3-procentowego) dostrzega znaczenie walorów kontroli jakości produkowanych i sprzedawanych artykułów żywnościowych. Od takiego poziomu świadomości do funkcjonowania systemu droga daleka, ale realna. Sanepid niczego nie zamierza przyśpieszać ani narzucać przez stosowanie kar ani innych środków przymusu.
- Właściciele firm sami muszą dostrzec dobrodziejstwa HACCP-u, a wtedy nie pożałują funduszy i czasu na jego wdrożenie – twierdzi z nadzieją dr Boruta.
Zresztą odpowiedzialność za złe produktu spoczywa nie na sanepidzie, a właśnie na producentach i sprzedawcach. Najlepiej się to sprawdzi na sklepowych półkach, gdy klienci będą wybierać produkty oznaczone logo bezpiecznej żywności. Zanim zdecydujemy się na usługę cateringową, warto też zapytać, czy firma wdrożyła kontrolę jakości. Wcale to nie oznacza, że raz osiągnięta „kosmiczna” doskonałość nie uchroni nas przed zatruciem.
- Tak naprawdę wprowadzanie systemu nigdy się nie kończy, a efekt końcowy, mimo reżimu technologicznego, zależy i tak od ludzi – podsumowuje szefowa sanepidu. A ludzie to ich niehigieniczne nawyki od zwykłego niemycia rąk po korzystaniu z WC w fartuchu, którym przenoszą klozetowe zarazki na pokarm.
Jeśli więc będziemy już w pełni zaHACCPowani, nadal nikt nie może być pewny, że nie połknie salmonelli lub szkodliwej coli. Wszystko w rękach cukierników, masarzy, piekarzy i kucharzy. Tych domowych także, ale nasze prywatne gospodynie nie podlegają ani sanepidowi, ani HACCP-owi. Nawet gdy nas podtrują, nie możemy nic zrobić oprócz rezygnacji z domowego jedzenia.
PS. Jeśli ktoś marzy o kursie, wystarczy otworzyć portal Google i wpisać HACCP, z dopiskiem KURSY. Stowarzyszenie i fundacja tylko czekają na nasz telefon.

Numer: 2005 06   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *