Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki towarzyski

Tylko 22 członków Towarzystwa Przyjaciół Mińska Mazowieckiego przybyło na zebranie sprawozdawcze, ale byli to prawdziwi działacze TPMM, co udowodnili podczas dyskusji. Widać, że bardzo zależy im nie tylko na wejściu organizacji w sferę pożytku publicznego, ale także w sfery ideologiczne. Może dlatego podwyższyli stawki opłaty członkowskiej do 50 zł na rok, dopytywali o legitymacje członkowskie i nie życzyli sobie akcji zbieraczych w towarzystwie czcicieli wyklętych...

Akcje s-parzone

Nie od razu po przedstawieniu sprawozdania przez Tomasza Adamczaka było tak ostro. Właściwie nostalgicznie, gdy zaproponowano rozpoczęcie publikacji sylwetek znanych mińszczan. Nie tylko nauczycieli, jak to robiła Maria Górska, ale także prawników, lekarzy i twórców kultury łącznie z poetami. Redaktor Rocznika Mińsko-Mazowieckiego wyraził zainteresowanie takim wydawnictwem, które mogłoby być w wykonane w formie wspomnień, biogramu lub stenogramu. Jedynym problemem jest brak chętnych do zrobienia tego projektu. Liczą więc na pomoc obcych ciał dziennikarskich...
Ważne w skutkach było wystąpienie Elżbiety Rozparzyńskiej, która miała żal do prezesa Adamczaka o połączenie zbiórki pieniędzy na renowację pomników z akcją Adama Zawadzkiego na rzecz pamięci o Żołnierzach Wyklętych. Obie kwesty miały miejsce na cmentarzu parafialnym, a problem polegał na tym, że ludzie nie zawsze zdawali sobie sprawę, na czyją inicjatywę wrzucają pieniądze do puszki.
– Wiem że może powinno się ekshumować te zwłoki i oddać rodzinom, ale przestańmy oddawać im taką cześć. Nie mam nic przeciwko ekshumacjom na Łączce, ale jeżeli Zawadzki ma ochotę zbierać na żołnierzy wyklętych, zapraszam go na Łączkę, a nie na nasze cmentarze – mówiła Rozparzyńska. Ba, napisała nawet odezwę o roli bezsensownego Powstania Warszawskiego i bandziorach z NS Z i WiNu.

Takie opinie wśród niektórych zebranych wzbudziły rozdrażnienie, a członkowie TPMM czuli się niezręcznie, że obie kwesty odbyły się w tym samym miejscu i chcieliby tego w przyszłości uniknąć, co jednak nie jest takie proste. Przepisy prawa są takie, że nie występuje się o pozwolenie na żadną kwestę. Kwestę się zgłasza. Jeżeli nie ma protestów mogą ją sobie zrobić gdzie chcą i kto chce, czy się to komuś podoba czy nie. Tylko, że zbiórka ludzi Zawadzkiego miała się odbyć na cmentarzu komunalnym. Tak się nie stało, bo – jak twierdził Adamczak – Zawadzki jest jaki jest...
Dodał też, że obecnie on proponuje, aby TPMM zaangażowało się z nimi do odkomunizowania patronów mińskich ulic. Jak można było się spodziewać, członkowie są przeciwni tej akcji.
– Jeżeli zmienimy dzisiaj ulicę, czy państwo zdają sobie sprawę, jaki to jest problem z rejestrami działalności? Zmienicie Armii Ludowej, gdzie jest bank. Jakie to są kłopoty? – dywagował Zbigniew Grzesiak, podkreślając, że niektórych rzeczy nie można za szybko zmieniać.
No może z wyjątkiem lokalu TPMM, który wymaga remontu. Obecnie brakuje pieniędzy na odnowienie sal, ale były burmistrz zaoferował, że sam może położyć tynki.
I tak trzymać, a na temat działalności TPMM już za tydzień, choć ona o wiele nudniejsza od przytoczonej dyskusji.

Numer: 16 (915) 2015   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *