Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki a-kulturalny

Ileż to lat w Mińsku Mazowieckim nie ma kina? Wielu kinomanom wydaje się, że tak naprawdę kina nie ma od dawna, bo przestarzały Światowid miał co prawda premiery o czasie i pewien urok, ale trącił myszką i wymagał generalnego remontu. Jego dzierżawca Sławomir Bąk znał się na rzeczy, ale obrał inny kierunek biznesu, wiec marszłakowski Masfilm sprzedał działkę obcemu inwestorowi. Ten jednak nie pali się do robienia czegokolwiek, więc budynek niszczeje, a mińszczanom wstyd, że powiatowe miasto nie ma nowoczesnego kina...

Kino na wstyd

Sprawą reaktywacji kina postanowiła się zająć nie-mińszczanka Marzena Milewska z... Bykowizny. Napisała najpierw list do naszej redakcji, w którym ujawnia powody swojej akcji.

– Mińsk Mazowiecki skupia wokół siebie szereg mniejszych osiedli, które mają wzięcie wśród zwolenników życia z dala od metropolii. Mieszkańcy miasta i okolic bardzo chcieliby prosić o wybudowanie kina w Mińsku, gdyż najbliższe są albo w Warszawie albo w Mrozach. Nie każdy ma samochód i jest mobilny, by dojeżdżać do tych miejscowości. Transport pociągiem jest ograniczający, ponieważ trzeba zdążyć na odpowiednią godzinę i czasem nawet nie ma jak wrócić. Chcielibyśmy mieć rozrywkę na miejscu, a tej w Mińsku brakuje. Teraz w większości ogląda się filmy w internecie, ale lokalne kino może pełnić rolę integracyjną. Nie tylko poprzez uczestniczenie w seansie, ale także w innych, ważnych, lokalnych inicjatywach – ubolewa z nadzieją pani Marzena.

Wie, że wybudowanie nowego kina jest dużym przedsięwzięciem i łączy się z kosztami, jednak jeżeli nie znajdzie się prywatny inwestor, można na ten cel pozyskać fundusze unijne. Razem z salą kinową, można wybudować scenę dla aktorów, którzy mogliby spełniać się i dawać przedstawienia lokalnej społeczności. Można organizować różne animacje, kółka dla dzieci, młodzieży i osób starszych, teatrzyki. Można organizować duże koncerty. Taka placówka połączy zarówno funkcje kulturalne, jak i społeczne, a nawet dochodowe, jeżeli obmyśli się dobrą strategię biznesową.

By nie być gołosłowną, założyła na fb klub fanów przywrócenia kina w Mińsku i zebrała prawie tysiąc podpisów. Akcja trwa kilka dni, ale rozkręca się z niesamowitą prędkością. Może dzięki pierwszemu wpisowi o wskrzeszeniu kina Światowid, które miało tradycję i sławę w całym powiecie.

Mało tego, Milewska wybrała się z kinowym problemem do mińskiego burmistrza. Ten z wyrozumiałością kiwał głową, ale starego kina wskrzeszał nie będzie, bo Światowid nigdy nie należał do miasta i dlatego Jakubowski nie interesuje się jego losem. Ale owszem, kino na 500 osób będzie w budowanej właśnie sali koncertowej szkoły artystycznej, która ma być ukończona w połowie przyszłego roku.

Jakubowski był roztargniony, więc pomyślał z początku, że to Milewska chce budować kino i szuka wsparcia miasta. O reaktywacji kina niechętnie rozmawiał, a pani Marzena poczuła się zlekceważona, gdy nie przeczytał jej wniosku, a kartki z podpisami tylko przeleciał zdziwionym wzrokiem...

Sprawa wbrew pozorom nie jest ani naiwna, ani śmieszna. Gdyby miasto kupiło działkę z budynkiem kina, o niebycie dziesiątejmuzy już byśmy zapomnieli. Koszt też nie byłby ponad możliwości budżetu miasta, bo zmieściłby się w pięciu milionach. Przez karygodną wizję rozbudowy MSA stracimy co najmniej trzy razy więcej i nadal nie będziemy mieli kina z prawdziwego zdarzenia. Do tego na łasce dyrekcji MSA, która rozbudowuje szkołę przede wszystkim w kontekście potrzeb edukacyjnych. O stałym, świeżym r epertuarze nie będzie więc mowy, a o przykinowym biznesie też można zapomnieć...

Numer: 39 (938) 2015   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *