KałuszynKałuszyn bezprawia

Między Leonowem a Ryczołkiem biegła droga graniczna. Nie za szeroka, ale każdy mógł nią przejechać. Od kilku miesięcy jest tak ogrodzona, że metr szerokości w najwęższym miejscu uniemożliwia dojazd do posesji każdemu autu. Także karetkom i wozom strażackim, a burmistrz Kałuszyna jest bezsilny siłą swojej pogardy dla poszkodowanych mieszkańców. Jak długo jeszcze będziemy tak zniewoleni i pogardzani – dopytują mieszkańcy pogranicza...

Droga pogardy

Gdy w sierpniu 2015 roku leonowska sołtys Anna Jackiewicz poruszyła podczas sesji rady gminy Kałuszyn sprawę drogi granicznej Leonowa z Ryczołkiem, burmistrz Soszyński wypalił, że w tej sprawie zorganizuje zebranie z radą sołecką, by opracować projekt poszerzenia drogi. Będzie przeprowadzona rozmowa ze Śledziewskim, celem wykupienia terenu pod potrzeby drogi. Jeśli rozmowa nie przyniesie rezultatu, to zlecone zostanie opracowanie projektu technicznego ze spec-ustawy. Wtedy będzie się mógł odwoływać, a droga i tak zostanie wykonana.

Nic takiego się nie stało, więc dwa miesiące później z prośbą o pomoc w sprawie drogi 228 zwróciła się do nas Barbara Boruc z Ryczołka, sąsiadka Mariusza Śledziewskiego, który tak się ogrodził, że długoletnia droga stała się nieprzejezdna. Szczególnie do państwa Kuberskich, którzy graniczą z feralną drogą od strony Leonowa.

Gdy Borucowa tylko dowiedziała się o planach sąsiada Mariusza Śledziewskiego, zadzwoniła do burmistrza Kałuszyna. Soszyński kazał jej napisać pismo i złożyć do gminy, co uczyniła tego samego dnia. Skończyło się na inspekcji jego pracownicy Parolowej z aparatem fotograficznym, a po dwóch dniach sąsiad rozpoczął betonowanie słupów. Burmistrz poinformował ją, że nie ma prawa powstrzymać Śledziewskiego, ale wyśle kogoś z prośbą o wstrzymanie prac ogrodzeniowych. Śledziewski nie wyraził zgody i się zagrodził...

Gdy to zobaczył sam Soszyński, opadła muszczęka i powiedział komuś przez telefon, że zginęła mu droga.

Wydawało się, że Soszyński zrozumiał w czym problem i zleci wykonanie nowych pomiarów. Nic z tego, a na sprawdzanie jego prawdomówności obraził się i nie odbierał telefonów. Wreszcie z wizją lokalną zawitali geodeci Żółkowscy i od razu stwierdzili, że Kuberska jest źle ogrodzona, a Śledziewski - prawidłowo. Kiedy poprosili o przedstawienie dokumentacji, z której to wynika, nie otrzymali żadnej mapy ani dokumentu.

Sprawą zajęły się sołtyski obu wsi, ale negocjacje nie dały żadnego efektu, bo Śledziewski uzależnił swoje przesunięcie płotu od identycznej reakcji Kuberskich.

Poruszona zachowaniem burmistrza wobec mieszkańców Borucowa doszła do wniosku, że Soszyński nie jest osobą godną stanowiska, na którym się znajduje. Poszuka więc innych ścieżek, by rozwiązać ten problem.

Musi walczyć, choć jest z mężem na rencie inwalidzkiej, a Śledziewski utrudnia im życie przez tak bezmyślne ogrodzenie.

– Kiedy mąż dostał ataku padaczki i stracił przytomność, wezwałam karetkę pogotowia i pokierowałam drogą nr 228 i przez posesję Śledziewskiego, to ten pan chciał ją zawrócić, bo jechała jego prywatną drogą – oskarża pani Barbara. W zamian przed swoją bramą wkopała dwie opony traktorowe, by nie łamał jej gałęzi kombajnem. Gmina opony zabrała, ale pojawiła się poręcz dla męża w celu łatwiejszego poruszania się w obrębie furtki.

Krystyna Kuberska jest w jeszcze gorszej sytuacji, bo do jej posesji nie dojedzie ani szambo, ani pogotowie. Szerokość drogi jaką sąsiad zostawił to taka, że na styk może przejechać do niej samochód osobowy. I to tylkood strony Leonowa. Kuberska jest przerażona nadejściem zimy, gdyż jak będzie obfita w śnieg, to nikt się do niej nie dostanie...

Wizja lokalna z kamerą pokazała bezmiar urzędniczej słabości i ludzkiej zawziętości. Śledziewscy nie chcieli pokazywać twarzy, a jedynie Mariusz odpowiadał na pytania. Twierdził, że jest ogrodzony zgodnie z prawem i nie interesuje go wyprostowanie siatkowego Ma swój wjazd i wyjazd i zawsze służby niosące pomoc mogą skorzystać z jego drogi. Z burmistrzem się nie dogadał i nie słyszał, by gmina miała go wywłaszczyć spec-ustawą.

Sąsiadki mają więcej do przekazania, ale na początek proszą, by sfilmować zygzakowaty ślad ogrodzenia. Mówią, że przed laty drogi też tyczono nie po palcu, a według linijki. Taki odcinek wiedzie do DK-2 obok parkingu tirów.

Nie odpuszczą więc ani Śledziewskim, ani burmistrzowi, ani też geodetom...

Numer: 47 (946) 2015   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

Dodano 31 grudnia 2015 roku o godz. 17:34 przez: Autor

Witam.. Nie wiem, o czyje dane chodzi... prosze o przybliżenie zarzutu... Osoby z którymi rozmawiałem zgodziły sie na ujawnienie danych - tylkoŚledziewski był filmowany bez twarzy, bo - jak tłumaczył - nie był odpowiednio ubrany

 

 

Dodano 24 listopada 2015 roku o godz. 20:05 przez: arci

Dlaczego i bez zgody osoby wciągniętej w tej spór są ujawniane dane osobowe... Jakim prawem czy poza prawem. Obowiązuje nadal ustawa o ochronie danych osobowych i jedyną jednostką na pozwolenie podania takich danych jak Imię i Nazwisko oraz dane adresowe jest niezawisły Sąd. A nie Pan Panie redaktorze.

 

 

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *