Grzebowilk festynowy

Są w powiecie dwie parafialne imprezy, które medialnie dorównują cywilnym festynom. To odpusty w Jeruzalu, znane dzięki serialowi Ranczo, i Kaziuki w Grzebowilku, które przeniesione z marca w czerwcowy plener nabrały nowego wymiaru kulturowego. Wszystko w celu promocji tej nietypowej wsi, która ma herb, willowe, miejskie osiedle dzięki firmie Partner i... gazowe złoto. Właśnie łupki stały się ostatnio przyczyną nie tylko strachu, ale też niewybrednych żartów

Kaziuki w łupkach

Grzebowilk festynowy / Kaziuki w łupkach

Przeniesienie obchodów imienia patrona parafii z 4 marca na koniec czerwca wypaliło już podczas pierwszych Kaziuków. Tym razem obyło się bez sejmowo-powiatowo-gminnych vipów, a więc bez celebryckiej pompy. Wystarczyły przypomnienia proboszcza Przemysława Ludwiczaka, czym Kaziuki w ogóle są i jaką rolę mają spełnić w Grzebowilku. Rzecz jasna mniej handlową, a bardziej cementującą parafialną wspólnotę, która – przypomnijmy – należy do diecezjalnej czołówki w praktykowaniu wiary.
Ale – choć wiara potrafi czynić cuda – trzeba było festyn przygotować. Materialną stroną zajął się Adam Wiącek z rodziną, a duchową – parafialny zespół teatralny, który tym razem przygotował na scenę cuda świętego Kazimierza.
A co zobaczyła kilkusetosobowa publika? Wzruszającą muzyczno-pantomimiczną opowieść nieudanych przez ponad sto lat próbach kanonizacji zmarłego na gruźlicę Kazimierza, który mimo swoich 26 lat był nad wyraz pobożny i sprawiedliwy. A gdy już zabiegi w Watykanie nabrały mocy, otwarto trumnę z ciałem młodzieńca, które po 118 latach było – według świadków – nienaruszone. A cuda? Oprócz przynoszących zdrowie były też dające życie, czego doświadczyła młoda szlachcianka Zosia, której rodzice nie chcieli pochować, wierząc w moc św. Kazimierza Królewicza.
Grze aktorów towarzyszyła wzmacniająca przeżycia muzyka pełna hymnów sławiących Boga i patrona grzebowilskiej parafii. Zabrzmiała nawet „Oda do radości” Beethovena, która być może miała podkreślić pojednawczą rolę polskiego następcy tronu cenionego i w Polsce, i na Litwie.
Na kolejną dawkę kultury publiczność musiała czekać aż dwie godziny, rozkoszując się w antrakcie nie tylko grochówką i piwem, ale też udziałem w loterii fantowej, której głównymi nagrodami były dwa bilety na Euro 2012. Inne prezenty – w tym kamerę, telewizor, markowe wina, a nawet ptactwo ozdobne – przynieśli parafianie, a prowadząca loterię rodzina Przyborowskich zarobiła na rzecz wspólnoty 2900 zł. Obok nich koło fortuny obsługiwał Łukasz Duszczyk, a na scenie rządził Piotr Szydłowski, radząc sobie zarówno z aktorami jak i publicznością.
Na zapowiedziany o 19.00 kabaret zjawiło się najwięcej głodnych wrażeń parafian i gości Kaziuków. Mieli rację – na scenie groźna komisja prowadziła rekrutację na nowych mieszkańców wsi, a wśród chętnych była para artystów disco-polo, Doda, Barac i Wołodia. Artyści uwodzili jury piosenkami, a dwaj smutni panowie – obiecankami budowy Statuy Wolności i Pałacu Kultury. Skończyło się na barakach, łupkach i emigrantach, które pęczniały w słownych grach przebiegłych jurorów. Szczególnie wtedy, gdy łupki mylono z głupkami.
Nowym mieszkańcem Grzebowilka zostali discopolowcy, bo to właśnie oni uzbierali najwięcej Kaziuków – monet wydanych z okazji festynu, które można było kupić w bramie szkoły i były atrakcyjną przepustką na festyn.
Już słońce dojrzewało do zachodu, gdy na proscenium pojawili się amatorzy tańca wyczynowego. O ile nieźle poradzili sobie z szybkim rock’n’rollem to ich walc i polkę można było tylko opłakiwać. A po konkursie tańca – rozszalała się zabawa zmącona tylko brakiem sił i nadmiarem piwa, bo zespół Krytenium grał jak należy.
Co za rok? Na pewno proboszcz z parafianami coś ciekawego wymyśli. Szkoda tylko, że nie zależy im na promocji miejscowych talentów aktorskich. Amatorzy też pragną motywacji do twórczych działania na rzecz wspólnoty.

Numer: 2011 27   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *