Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki bulwersujący

Jeśli ktoś ma ochotę wypowiedzieć się na temat naszej policji, która przekracza swoje kompetencje, zapraszam na żywo do programu Uwaga po uwadze dziś o 19’20 przed komendą... Zapraszam wszystkich zainteresowanych i skrzywdzonych. Przestańcie się bać! – wołała ze swego profilu na fb Marzena Oklesińska, matka Łukasza Czyżykowskiego

Głupki na strupki

Rzeczywiście, w poniedziałek 26 stycznia spod Komendy Powiatowej Policji przy ul. Wyszyńskiego ekipa TTV realizowała na żywo swój program. Powodem eskapady była policyjna interwencja wobec jej syna Łukasza, która miała miejsce pierwszego dnia ferii, a więc tydzień wcześniej. Zanim jednak doszło do wieczornego spędu, powstał reportaż o incydencie, czyli wersja wydarzeń według Łukasza, jego matki oraz sąsiadki. Policjanci nie chcieli się wypowiadać do czasu zakończenia postępowania wyjaśniającego.

Co się stało? O tóż p rawie 18-letni Ł ukasz – jak twierdzi matka - pierwszy raz wyszedł samodzielnie z domu. Właśnie trwała policyjna akcja kontroli trzeźwości młodzieży podczas ferii. Łukasz trafił na patrol, ale na swoje nieszczęście nie miał legitymacji szkolnej, więc stał się podejrzany. Spłoszony propozycją wejścia do samochodu, postanowił uciec, ale go złapali, zakuli w kajdanki i – jak twierdzi chłopiec – bili. Mówi o tym spokojnie i w miarę dobrą polszczyzną. Nic nie wskazuje, że jest upośledzony umysłowo i to w stopniu umiarkowanym. Matka ze łzami w oczach opowiada o nieszczęściu swoim i syna, dotykając co raz jego ciała. - Pierwszy raz wyszedł, przecież on musi żyć z ludźmi, mnie kiedyś zabraknie. To jest chłopiec, który nie umie pisać i czytać, chciałam, żeby coś użył – szlocha przekonująco.

Jej sąsiadka Małgorzata Płochocka potwierdza, że... dziecko miało skute ręce, a jego twarz była wbita w chodnik. Policjant barczysty, a chłopak chudziutki. Chciałam wytłumaczyć policji, kto to jest, że go znam, zabrać do domu. Nie zdążyłam... Policjanci uwolnili Łukasza po interwencji jego brata, który zatrzymał radiowóz i wytłumaczył im, że chłopiec jest niepełnosprawny umysłowo. Wkrótce w KPP pojawiła się ich matka, ale niczego nie wskórała. - Chłopak jest upośledzony w stopniu umiarkowanym, więc postrzega świat dosyć infantylnie... on nie zrozumiał tej sytuacji - mówi Mateusz Pałaszczuk, pedagog ze szkół specjalnych w Ignacowie, gdzie właśnie Łukasz skończył... gimnazjum. Ma także aktywny profil na facebooku. - W naszej dokumentacji potwierdziliśmy, że policjanci podejmowali interwencję. Od pani przyjęliśmy skargę, która będzie rozpatrywana w kontekście odpowiedzialności dyscyplinarnej naszych policjantów. Na ocenę tego zdarzenia jest za wcześnie – mówi do kamery podinsp. Dariusz Szczęsny z zespołu kontroli skarg i wniosków KPP w Mińsku.

Sprawa stała się głośna w mieście i okolicy. Wiele osób współczuło Oklesińskiej, namawiając do dalszych kroków prawnych, ale większość jednak potraktowała jej żale z dystansem. Oto ciekawsze opinie...

To nagonka na policję. Co innego miał zrobić policjant, skoro chłopak nie wygląda na upośledzonego, nie chciał się przedstawić i zaczął uciekać? Przecież to podejrzane jest, jak ktoś na widok policji ucieka lub się dziwnie zachowuje. Policja zadziałała prawidłowo, prewencyjnie... Przecież ma prawo każdego wylegitymować. Winy szukałabym raczej po stronie matki. Skoro chłopak upośledzony i nie można się z nim komunikować, nie powinien sam wychodzić z domu. Za to odpowiada opiekun prawny.

Ale były też opinie penetrujące środowisko rodziny Łukasza i jego samego... Chłopiec całkiem nieźle komunikuje się ze swoją dziewczyną, kolegami z osiedla i za pomocą fb. Skoro ma dziewczynę, wychodzi na dwór, ma konto na fejsie, robi sobie zdjęcia na dachu samochodu, z twarzy nie odbiega od białej rasy zdrowego człowieka, to w którym aspekcie jest niepełnosprawny? Co to za choroba i czego dotyka ta niepełnosprawność? Bo chyba nazywanie problemów z uczeniem, pisaniem, czytaniem i mową niepełnosprawnością to lekkie nadużycie.

Zresztą wystarczy prześledzić fejsbuk, żeby zobaczyć, że coś z tą rodziną jest nie halo. Matka trzech synów zrobiła upośledzonymi, żeby brać kasę od pomocy społecznej, a wszyscy trzej to ziółka spod ciemnej gwiazdy. Ta pani powinna mieć odebrane dzieci, prawa rodzicielskie. Nie stroni od alkoholu i wyzwisk wobec innych ludzi, jest kłótliwa i arogancka. A do tego bezczelnie kłamie, że pierwszy raz wypuściła go z domu. On od lat jest widywany na osiedlu wojskowym, gra w piłkę, a w Ignacowie też robi awantury... A że matka przesadza i że w tle jest forsa, to oczywiste...

I komu tu wierzyć? Mamy nadzieję, że wkrótce policja wyjaśni sprawę, a nam uda się prześwietlić rodzinę, która uważa się za skrzywdzoną.

Numer: 6 (905) 2015   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

Dodano 8 lutego 2015 roku o godz. 11:40 przez: ona

Pięknie...Pani Marzenka ma to czego chciała. Zeby zarzucac az w tv komuś cokolwiek trzeba byc samemu w porzadku a ta kobieta to awanturnica oszustka,synowie tacy sami co jeden to gorszy..nie wyssalam tegoz palca sama mialam do czynienia z nimi i duzo krzywdy mi narobili. Licze na to że ciąg dalszy nastapi a pan redaktor uwagi wypowie sie na koniec

 

 

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *