DRODZY CZYTELNICY

Jeden z lokalno-centralnych dziennikarzy doświadczył cenzury. Otóż po ćwierci wieku wolnej Polski znowu zetknął się z rozumowaniem, że władzy się coś zdaje i kojarzy. Właśnie tak funkcjonowała cenzura, z końcówki PRL, gdy ów wyrobnik pióra co tydzień przymusowo gościł w gmachu przy ulicy Mysiej i wysłuchiwał argumentacji usuwania tekstów czy ilustracji. Tamci mówili, że wprost nic tu nie ma, ale wicie rozumicie, się kojarzy… Na szczęście w III RP cenzorzy są za ciency. Czyżby? Ich cenzura ma inne walory, choć ciągle im się kojarzy...

Nadzy z władzy

DRODZY CZYTELNICY / Nadzy z władzy

Nie ma odważnych, by powiedzieć wprost, a co dopiero napisać. Dotyczy to zarówno władzy jak i zwykłych zjadaczy trosk życia, czy nawiedzonych uzdrowicieli dusz i sumień. Dzwonią i przychodzą więc do nas pokrzywdzeni przez los i bliźnich, ale nie na tyle, by jasno przedstawić sytuację i do tego pokazać twarz przed kamerą.
O władzy za chwilę, bo ostatnio przyćmił samego burmistrza Soszyńskiego jego klakier. To niejaki Wąsowski, w wieku na tyle słusznym, że pamięta żołnierzy AK, NSZ, WIN i innych – jak on ich nazywa – złodziei i rabusiów, którzy walczyli nie o wolną Polskę a własne koryto. Jest również pewien, że burmistrz to ideał, a jego krytycy czepiają się władzy o byle co.
Skoro może zaświadczyć nazwiskami i faktami, niech – jak go namawiałem – rzecz całą opowie mi przed kamerą i będzie kwita. A gdzież tam, on się boi, bo wykorzystam jego wstyd, lęk i niepewność. Tacy są redaktorzy i basta. On może więc mi nawymyślać od pisania bzdur, ale tylko bez kamery.Ilu takich przemądrzałych psuje nam codziennie krew... Nie tylko dziennikarzom, ale każdemu z was, drodzy czytelnicy, w domu, sklepie, na ulicy i w... kościele.

Nasza lokalna władza dzieli się na trzy grupy. Pierwsza jest komunikatywna, pracująca, nieskorumpowana, więc nie ma z nią najmniejszych problemów. Drudzy lubią się posprzeczać, ale tylko o rzeczy ważne i pryncypia ideowe. W końcu mają swoje zdanie i należy je uszanować. Najgorsi są obrażalscy, których rani każda krytyka, a nawet – jak to było na wstępie – jej domniemanie.
Co z nimi począć? Najwygodniej nic nie robić, bo przecież nieobecni oficjalnie w mediach też jakoś będą rządzić. Może nawet dobrze i jakoś uda im się przekabacić większość a nawet wszystkich radnych na swoją stronę. Jednak wszystkich mieszkańców nie urobią. Zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony i to on będzie opiniował pracę wójta czy burmistrza w mediach. Oby tylko miał odwagę, by im się przeciwstawić. Nie wszystkich na to stać z różnych powodów. Lokalna sieć oplata społeczność dość szczelnie i trzeba naprawdę mieć czyste sumienie, by walczyć z arogancją i niesprawiedliwością.
W publicznej telewizorni ruszyło Ranczo i kończą się Służby Specjalne. Warto czasami zerknąć na ekran, by zobaczyć prawdę. Czasami ubraną w ironię lub perfidię, ale wielce pouczającą. Najgorszy w każdym wymiarze jest strach, bo on ubezwłasnowolnia i odziera z wszelkich złudzeń. Nie bójmy się władzy, bo stracimy więcej niż pieniądze i układy. Stracimy wolę czynienia dobra, a bez niej czyż jesteśmy jeszcze ludźmi...

Numer: 13 (912) 2015   Autor: Wasz Redaktor






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *