Powiat mińskiPowiat miński sesyjny

Ludzie są niewdzięczni, a radni bywają okrutni. Ostatnio nawet powiatowi, których coś ugryzło i postanowili wreszcie się przebudzić. Przyczyną okazały się zmiany personalne w mińskim szpitalu i DPS Mienia, o których dowiedzieli się z mediów. Widocznie nie dowierzali sensacjom prasowym, bo jęli pytać o sprawy znane i niekoniecznie z ostatniej chwili. A może chcieli się upewnić, że odwołanie Chwedoruk i rezygnacja Romejki to nie jakieś kadrowe chimery, a fakty. Przykre, ale prawdziwe i słuszne, co starał się udowodnić wicestarosta Płochocki, a kiedy polemika stała się polityczna, wsparł go radny Laskowski i przewodniczący Milewski

Zadry kadrowe

Co się wydarzyło? Już o tym pisaliśmy, ale przypomnijmy, że najpierw w SP ZOZ rezygnują ze stanowisk dyrektor Mieczysław Romejko i jego zastępca medyczny Marek Florczak, więc na pełniącego obowiązki dyrektora zarząd powołuje, niedawno przyjętego na zastępcę administracyjno-eksploatacyjnego Artura Więckowskiego.
Jedni radni pytali, jak to się stało, inni chcieli wiedzieć, kim jest nowy zarządca szpitala, a jeszcze inni próbowali Więckowskiego pomówić i oczernić. Nazwali go spadochroniarzem z Łosic, który znany jest jako mało skuteczny pisowiec i menadżer od pieczarek.
Podobnie stało się z dyrektorką Chwedoruk z Domu Pomocy Społecznej w Mieni. Tylko kilka dni zajmuje zarządowi powiatu odwołanie jej ze stanowiska, by przekazać obowiązki dotychczasowemu zastępcy. Nazwisko Sylwestra Dąbrowskiego nie pada, ale i tak wszyscy wiedzą, że chodzi o byłego wójta mińskiej gminy i szefa powiatowych struktur PiS.
Radni opozycji sugerowali więc, że zmiany kadrowe są efektem nowej polityki zarządu powiatu, który na kluczowe stanowiska wprowadza swoich zaufanych ludzi. Ci z kolei mają być gwarantem zmian na lepsze.
Dlatego już powołano komisję konkursową na dyrektora SP ZOZ, a w Mieni nastąpi to po ustaniu wypowiedzenia byłej dyrektorce, czyli za trzy miesiące, w czasie których nie świadczy ona pracy.
Zwolnienie takie radny Piłatkowski nazwał niemoralnym, bo powinna być najpierw kontrola, której domagał się starosta jak i skarbniczka budżetu. Z kolei radny Zdanowicz nie rozumiał, jak nagradzana dyrektorka może być z dnia na dzień wyrzucona na bruk. I pytał, czy zarząd idzie blokiem, domniemając zwolnienia kolejnych dyrektorów.
Spokojny wicestarosta rzeczowo tłumaczył, że dyrektorka utraciła zaufanie zarządu, że przyznała się do winy, ale to nie pomagało. Radny Kikolski chciał się koniecznie dowiedzieć, dlaczego nie głosował starosta Tarczyński.
- Nie głosowałem, bo nie zgadzałem się z procedurą odwołania. Nie było kontroli, którą teraz sam zarządziłem mimo negatywnej decyzji zarządu. Nie umywam więc rąk – mówił poirytowany, ale pewny w głosie starosta.
I na tym zapewne by poprzestali, gdyby nie głos radnego Krusiewicza, który wnioskował, by poseł Tchórzewski dał spokój mińskim działaczom PiS w dobieraniu kadr szpitala.
- To koniec naszej samorządności. Nie dzielmy się politycznie – ubolewał z kolei radny Wyszogrodzki. Nie czekali długo na riposty, bo radny Laskowski przypomniał im, jak sami znaleźli się na stanowiskach i jak dobiera kadry Platforma. To cyniczne, by żałować dyrektorki, a nie kilkudziesięciu tłamszonych pracowników. Milewski zacytował zaś przypowieść z Sienkiewicza o moralności Kalego, który w rozmowie ze Stasiem ujawnił swój dualizm etyczny.
Mimo różnic obaj chłopcy się zaprzyjaźnili, więc jest to możliwe także w radzie powiatu.
Co dalej? Opozycja zwarła szyki i mówi głosem ministra Mroczka wspartego przez burmistrza Jaszczuka. Obaj chcą odwołania zarządu powiatu, co jest możliwe tylko po zmianie koalicjanta. Liczą na wyłom w Pi-Sie lub zmianę optyki starosty Tarczyńskiego i jego radnych.

Numer: 18 (917) 2015   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *