DRODZY CZYTELNICY

– Będzie wojna... ni to pytałem, ni stwierdzałem podczas przeglądu filmowego tegorocznej giełdy szkół, z których coraz więcej ubiera uczniów w mundury. Jak nie wojskowe, to strażackie, albo z klasycznymi barwami ochronnymi, byleby taka klasa odróżniała się od reszty nie tylko musztrowym chodem, ale i strojem. Przecież to gotowy materiał ludzki – jak mówi wojskowa szarża – na jednostki samoobrony. Być może lepsza od strażaków z OSP skazanych na gminne złotówki, bo już tylko niektóre jednostki mają dochodowe sale weselne. A Budowlanka ma aulę, najlepszy lokal na takie biesiadne imprezy jak nasz etno-kabareton...

Wojna upojna

DRODZY CZYTELNICY / Wojna upojna

Dzisiaj wszyscy o coś lub z kimś walczą. Jak nie władza z opozycją, to szkoły o uczniów. Tych najlepszych, choć pewności nikt nie ma przed sprawdzeniem w warunkach bojowych, czyli już konkretnych działaniach edukacyjnych. Zresztą nikt nie wie, co czeka absolwenta po skończonej nauce, bo przecież rynek pracy to bardzo zmienna i zaskakująca loteria. Jedno jest pewne, mińskie starostwo ogranicza liczbę licealistów do trzeciej części populacji, by rozwijać szkolnictwo zawodowe. O tak, trzeba nam fachowców, ale to nie znaczy, że bez intelektualistów możemy się całkowicie obyć. Nigdy w życiu...

Jeden z nich – Jerzy Stępień zahaczył ostatnio o mińską biblioteką, by zwrócić uwagę na niesamowitą siłę i moc oddziaływania oddolnych inicjatyw zrzeszania się ludzi. Mówił, że wypływa to z historycznych doświadczeń Polaków, którzy w XVI-XVII wieku zawiązywali konfederacje. I to, co dzisiaj w Polsce robi KOD , wpisuje się właśnie w takie formy manifestowania obywatelskich poglądów.

No, z taką analogią historyczną pan sędzia osiągnął szczyt trafności, bo rzeczywiście kucykowy i alimentacyjny KOD kojarzy się z Targowicą i wszelką swołoczą. Tylko jest jedna różnica – sponsorowany jest przez europejska lewiznę, a nie carycę, której i Rasputin nie był w stanie dogodzić.

Już koniec kwietnia, ale nie ustaje walka o PITy. Samorządy namawiają swoich mieszkańców, by w rocznym zeznaniu podatkowym wskazywali nazwę swojej miejscowości jako miejsce zamieszkania. Jakubowski również walczy o forsę, ale nie ma szans, bo wszyscy mu pamiętają wyrzucone w błoto miliony i zmarnowane okazje z czasów rządów jego mocodawców. Teraz przy pomocy klakierów uczynił zasłużonym Himilsbacha, a organizacje pozarządowe wprzągł w obchody 595-lecia miasta, o czym szczegółowo napiszemy za tydzień.

Teraz o naszej wojence z jakością podczas dziewiątej edycji Festiwalu Mivena Etno-kabaret. Z jakością, bo o l iczbę zespołów walczyć nie musimy. Było ich 20 i wystarczy na sobotnie popołudnie i wieczór, ale niektórym się wydaje, że folklor to ludowe badziewie. Nic bardziej zdrożnego, a dostrzegający tę różnicę, czyli piękno ludowych pieśni i żartów serdecznie pozdrawiam i gratuluje występów. Większość była na poziomie i do tego na wskroś utalentowana i szczera, co w dzisiejszych czasach nie jest wcale łatwe. U nas owszem i dlatego póki żyjemy, o tradycji nie zapomnimy...

Numer: 18 (969) 2016   Autor: Wasz Redaktor






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *