DRODZY CZYTELNICY

Miało być świątecznie, wspomnieniowo, radośnie... Nie będzie, bo tak naprawdę dobry nastrój nie bierze się znikąd. Wprawdzie tysiąc numerów naszego tygodnika to nie w kij dmuchał, a jednak tyle się dzieje wokół paranoi, że trudno o subiektywną uciechę. To nie tak? Zapewne, więc trzeba wygrzebać z siebie choć trochę empatii, jak to dzisiaj mówią sztukowani inteligenci, czyli celebryci. Niech więc ogrzeją nas promienie tysięcznego wydania naszego tygodnika...

Słońca tysiąca

DRODZY CZYTELNICY / Słońca tysiąca

Nie zabrakło na szpaltach Co słychać? obrazów życia Mińska Mazowieckiego i jego okolicy. Trzeba podkreślić, że od 1995 roku, te wszystkie chwile zapewne byłyby w większej części ot tak zapomniane. Tym większe gratulacje dla twórców tego mińskiego medium. W ogromnej pigułce tysiąca numerów udało się im czas zatrzymać – czytamy w opinii naszej czytelniczki, a czasami i współpracowniczki. Inna zaś ogólnie dodaje, że dziennikarze Cs? widzieli nie tylko ciekawe życie społeczne, działania samorządów, innowacje gospodarcze, sportowe zwycięstwa, kulturalne smaczki, oświatowe nowinki czy dyskusje wokół polityki, ale także ludzi, którzy nadawali i nadal nadają ton naszemu środowisku lokalnemu. Ich twarze, hobbystyczne zacięcia czy osiągnięcia, woluntarystyczne boje oraz polityczne wzloty czy upadki, to zapisany ślad bogactwa rodzimego potencjału ludzkiego.

To fakt – Co słychać? zaskakuje czytelników nieustannie znakomitą szatą graficzną. Podniecającą rzeczywistość opisuje za pośrednictwem wysokiej trafności artykułów i ich wieloznacznych, często rymowanych tytułów. I nie zawsze kieruje się polityczną poprawnością. Treści w Cs? to nieokiełznana swoboda, cięty język, wnikliwe oko i wyraźne NIE dla pisania panegiryków. Nie wszystkim się to podobało, więc powstawały konkurencyjne tytuły. Jednak to Co słychać? nadal stymuluje, nadaje ton dyskusji i skłania wszystkich do wysiłku na rzecz czytelników. To nie do końca moje słowa, jednak zgadzam się z moją od 14 lat dziennikarką Teresą Romaszuk, że tak rzeczywiście było i tak jest. Czy będzie?

Policzyłem, że te nasze tysiąc numerów to co najmniej 30 tysięcy różnych tekstów, w tym pięć tysięcy moich felietonów i reportaży. To 20 milionów wystukanych na klawiaturze liter, to prawie 10 kilometrowa ścieżka ułożona z 30 tysięcy stron każdego i tylko jednego numeru tygodnika. Gdyby rozłożyć wszystkie wydrukowane egzemplarze, powstałaby wstęga wokół równika. To tylko statystyka. O wiele ważniejsi są ludzie, czyli ci, do których dotarliśmy, którym dostarczyliśmy wiedzy i rozrywki, których może choć trochę uradowaliśmy lub wzbudziliśmy emocje. Wszystkim za wszystko dziękujemy, życząc wspólnego trwania przy idei niezależnych, uczciwych i pomocnych mediów.

Mam nadzieję, że słońce ogrzeje nas także w drodze po dwutysięcznik...

PS Dziękuję za przysłane zbiory tygodnika, ale ze względu na liczne prośby, konkurs wydłużamy do 18 grudnia 2016 roku. Będą jeszcze inne niespodzianki...

Numer: 49 (1000) 2016   Autor: Wasz Redaktor






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *