Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki biznesowy

Wschodni Klub Biznesu to całkiem nowy projekt skierowany do właścicieli firm świadczących niezależne usługi na lokalnym rynku Siedlec, Łukowa, Sokołowa, a ostatnio Mińska. Właśnie szefostwo East Business Club zorganizowało nad Srebrna spotkanie, aby – jak twierdzi – łączyć ludzi poprzez biznes i w biznesie. Wnioski gości niekoniecznie są zbieżne z intencjami organizatorów

Pomoc z idei

Mińsk Mazowiecki biznesowy / Pomoc z idei

Od początku nowego ładu gospodarczego mińscy przedsiębiorcy nie mają żadnego klubu. Owszem, próbowało wielu, ale nic z tych prób nie wyszło. Część jeździła więc do Sulejówka, ale i tam energia na wspólne działanie z czasem się wyczerpała.

Po 23 latach od transformacji powstał nie społeczny a stricte biznesowy klub biznesu. Najpierw w Siedlcach, gdzie działa silny BCC, a ostatnio zagnieżdża się w Mińsku, stawiając na współpracę.

Główną ideą współdziałania jest założenie, że prowadzenie własnej działalności to gra zespołowa. Gra, na którą składają się partnerzy, klienci, współpracownicy. Druga to przywilej braku biznesowych ograniczeń. Chcą więc pokazywać przedsiębiorcom, że mogą robić więcej, iść dalej i osiągać zamierzenia graniczące z pragnieniami… łącząc, budując, współpracując i wspierając się.

Jak to osiągnąć? Recepta jest prosta – trzeba uczestniczyć w spotkaniach networkingowych ułatwiających pomoc, korzystanie z praktycznej wiedzy oraz działań synergicznych.

- Pomagamy członkom naszego klubu w poszukiwaniu klientów na ich produkty i usługi w regionie, województwie i w całym kraju. Naszym celem jest stwarzanie odpowiednich warunków do współpracy, budowania relacji i wymiany kontaktów – zapewnia uczenie prezes EB C Sławomir Stańczuk, który wymyślił EB C. Wymyślił także, że takie pośrednictwo musi kosztować. Na początku tylko 100 złotych, a po okresie miodowym od 400 do 1600 złotych netto w zależności od zasięgu firmy. Poza tym uczestnictwo w klubie wymaga rekomendacji i... dzielenia się zyskami z promotorem.

Na spotkanie EBC w Mińsku Mazowieckim znalazło czas kilkanaście osób, w tym 6 z Siedlec, 3 z Łukowa, 4 z Warszawy i 4 z Mińska. Niewiele, ale tak słabą frekwencję można złożyć na karb niedostatecznej informacji. Zresztą prezes Stańczuk niezbyt o nią zabiegał. Jakby zależało mu na kameralnym spotkaniu za 25 zł wpisowego za lokal, napoje i wykład o cechach dobrego szefa i/lub właściciela firmy. Rzeczywiście prelegent był niezły, ale po nim coś pękło. Na nic zdały się próby skierowania dyskusji na bieżące i konkretne problemy małych i średnich firm, które przegrywają z wielkogabarytową mafią handlową.

Stańczuk ograniczył się do promocji idei EBC i korzyści płynących z uczestnictwa w klubie i spotkaniach. Potem wysłał do uczestników maila o kończącej się promocji cenowej i zaprosił na kolejne spotkanie 28 marca kwietnia o 17.30 w siedleckiej Barbarossie, którego celem jest zakończenie wojny płci poprzez uświadomienie, że prawdziwą harmonię w relacji osiągamy wtedy, gdy nasze różnice uzupełniają się, a nie ścierają.

Pojedziemy, bo przecież możliwość poznania około 50 osób miesięcznie to rarytas. Nie trzeba na niego żałować czasu i kasy, bo nigdy nic nie wiadomo. Zresztą, każdy może się o tym przekonać, oglądając nasz reportaż z mińskiego spotkania, wchodząc na www.ebclub.pl lub po prostu zatelefonować do Sławomira Stańczuka na nr 504 590 721.

Do niektórych przedsięwzięć podchodzimy z dziewiczą bojaźnią. Nic w tym dziwnego, bo trzeba się lepiej poznać. A poznawanie kosztuje, o czym dobrze wiedzą wszyscy organizatorzy nawet najmniejszych spotkań.

Niech kosztuje, byleby coś z tych kosztów wynikało. Jeśli tak będzie z EB C, to wkrótce w klubie zabraknie miejsc. Oby nie zabrakło także praktycznej wyobraźni.

Numer: 12 (807) 2013   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *